Dziś z serii "o życiu".
Także właśnie mówili mi "Zacznij się odchudzać", "zrób coś ze sobą".
To nie była jakaś czcza gadanina bo sama widziałam jak wskazówka na wadze leci dalej i dalej, jednak puszczałam to jakoś mimo uszu. Powtarzałam że to nie jest takie proste, że coś mi się musi w głowie poprzestawiać i "kliknąć".
I kliknęło.
Na przełomie lipca i sierpnia podjęłam decyzję że zaczynam coś ze sobą zrobić. Zaczęłam biegać, jeździć rowerem. Dużym motywatorem stało się popularne endomondo i możliwość porównywania swoich wyników z wynikami innymi, przy okazji mierzenie dystansu, czasu.
Początki były ciężkie. Zaczynałam od krótkich przebieżek na jakieś 3,5 km. Później coraz więcej aż dotarłam do 15 km. Oczywiście nadal nie mam prędkości geparda bo wagi trzeba jeszcze trochę zrzucić, ale nie od razu Rzym zbudowano. Prawda? A 6 kg w 2 miesiące przy mojej awersji do diety to i tak dobrze ;)
A tak wyglądał sierpień z 250 km na liczniku :)
We wrześniu też było powyżej 200 km zrobionych. Zobaczymy jak to będzie zimą kiedy to zawieje i zamiecie ;)
A bieganie nie jest tylko dobrą formą odchudzanie, bo na odchudzanie jest po prostu dobry ruch w każdej formie ;) Ale ja już bez biegania nie umiem. Nie wiem czy to są TE endorfiny co się nimi wszyscy zachwycają ale są ;) pobiegane rano a później energia na cały dzień i robię rzeczy które zwykle odkładałam na później, a jak przez 5 minut nie mam co robić to mnie nosi ;)
Jeśli chcecie wiedzieć więcej o początkującym bieganiu to tam na dole możecie napisać ;) odpiszę czy wystosuję stosownego posta :)
Buźka pa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz